Kącik Kibica
Menu Główne
Składy
Archiwum Składów
Kadry na Mundiale
Kadry na EURO
Kadry na PNA
Kadry Olimpijskie
Kadry na CA
Kadry na PK
Kadry na Turnieje Młodzieżowe
Liga Mistrzów
Serwis
Statystyki
Artykuły > Serwis > Paradoksy Ekstraklasy


Paradoksy Ekstraklasy.

Zastanawia Was jak to możliwe, że polskie zespoły nie radzą sobie w Pucharach? Tego tematu roztrząsać nie zamierzam, choć może warto przybliżyć poczynania niektórych grajków, którzy w jakiś tam sposób zasłynęli w naszej lidze. Niektórzy z nich, mimo swej nieudolności grali zresztą w europejskich rozgrywkach!

O Paulinho powiedziano tyle, że można już zacząć pisać książkę. A czy ktoś go pamięta z naszej skopanej ligi? Ja owszem! Wraz z Jucą Viana prześcigał się w marnowaniu dogodnych sytuacji. Grał zwyczajny piach i nie odbiegał niczym od Gabora Vayera, czy Kleyra, a więc niesamowitych talenciaków, którzy dogorywają odpowiednio w Paksi FC i brazylijskiej lidze stanowej. Co do Paulinho ... cóż chłopak się wyrobił. Nauczył się po prostu grać w piłkę. Kiedyś Aleksandar Durić był kajakarzem na Igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, a później ładował bramki dla Singapuru. Można? Można. W Polsce Paulinho grał słabo - wbijcie sobie to do głowy.



Aleksandar Djurić pokazał, jak niewiele potrzeba zwykłemu kajakarzowi, aby zostać profesjonalnym piłkarzem.

Inna sprawa, że perspektywiczni gracze są u nas traktowani po macoszemu. Sergei Mosnikov - 24 lata. W kadrze od 2010 roku, gra w reprezentacji, która jest lepsza (podkreślę LEPSZA) od Polski. Te lapidarne informacje powinny wystarczyć do tego, aby sądzić, że Mosnikov powinien z powodzeniem grać w lidze, w której zachwyty są nad zblazowanym Sadlokiem. Ku zaskoczeniu Mosnikov w Pogoni to wiąże buty, abo sprząta szatnie. Odpalam sobie jego karierę i ... null. Zero - niczym ilość goli Aliego Dia w Southampton. Zero! Zaglądam w Młodą Ekstraklasę. On nawet tam nie gra. O co tutaj chodzi? Za co on inkasuje pieniądze? Może do Szczecina wpadł rekreacyjnie i ładuje szprotki w Międzyzdrojach, biegając okazjonalnie na plaży. Reprezentant Estonii, choć na naszą Ekstraklasę i wcześniej ... 1 ligę za słaby!



Sergei Mosnikov to chyba jedna z największych transferowych zagadek ostatnich lat.

Skoro taki Borysiuk miał tutaj status gwiazdy, to ja wnioskuję, że każdy odpowiednio nażelowany i ubrany kopacz może pochwalić się występami w lidze. Był kiedyś taki grajek Kłos (nie, nie Tomasz). Grał choćby w Widzewie. Wiecie jak podobno zarywał panienki? "Słuchaj, ja to gram w Widzewie, spotkamy się w aucie?". Jeden krótki tekst i już jakaś szmirka jest jego. Poziom ligi jest dramatyczny, a ci ludzie zachowują się jakby zaliczyli już półfinał Mundialu! O Kłosie obecnie nic nie słychać ... Co do Borysiuka. Mnie boli to, że lansuje się u nas ludzi na siłę. Co ten ziomek pokazał w lidze? Jedyne z czego go zapamiętałem to z pierwszej bramki (przeciwko Odrze), gdy komentator zapomniał o jego nazwisku i ... z tego wypadu gdzie z Jędrzejczykiem i Kucharczykiem zapoznawali dziewczyny. Poszedł do Kaiserslautern i co? Spadli z hukiem, a popularny Borsuk zyskał miano największego nieudacznika w klubie, wylatując z boiska już w pierwszym meczu.

Niestety, w polskiej lidze pokutuje myślenie, że gość z bogatym CV może zawojować ligę. No i trafiają się takie wypompowane rodzyny jak Dusan Djokić. Ja to mam poważne wątpliwości, czy ten pseudograjek zawojowałby okręgówkę. Musiał mieć niezłą obniżkę formy, skoro po odejściu z Brugii - trafić przez ... Cypr i Rumunię do Chin! Czaicie? Gość od 2008 roku praktycznie nie istniał piłkarsko. Wyautowali go w Brugii, Nikozji, oraz ... w Ploiesti i Lifan! Po takim czymś powinien teoretycznie zawiesić buty na kołku, grillować kurczaki, albo komentować mecze ligi serbskiej. Stało się inaczej i trafił do Zagłębia. Marnował niesamowite okazje i oddano go bez żalu do Azji. I po co to było?

Z bałkańskiego i nie tylko(!) szrotu swego czasu słynęła płocka Wisła. Mieliśmy więc Seada Zilicia, Josefa Obajdina, który grywał i to często w Champions League, oraz takie wynalazki jak Patrik Gedeon, czy Predrag Vujović. Ten ostatni to fenomen. W lidze serbskiej grał piach i nagle trafił na Mazowsze. W Polsce oczywiście furory nie zrobił. Zapamiętałem go z tego, że nie potrafił czysto odebrać piłki. Znakomicie, zwłaszcza, że był pomocnikiem. Później grywał nawet w odległym Uzbekistanie - w Shortan Guzor. Miazga!

Generalnie hitem płockiego futbolu był Marko Colaković. Wśród całego wysypiska czesko-bałkańskiego wyróżniał się niezwykłą nieporadnością. Z wyglądu niepozorny. Nieco przygrubawy klasyczny lanser rodem z Czarnogóry. Kolczyk w uchu, czasem kolorowe buty. Swój legendarny mecz zagrał w lipcu 2005 roku, kiedy to zrobił wszystko, aby wygrała Pogoń Szczecin. Bo jak inaczej nazwać obrońcę, który nie trafia w wolno lecącą piłkę? Po meczu z Arką w 7. kolejce już na niego nie stawiano. Obecnie jest niezwykle silnym punktem w lidze ...czarnogórskiej i broni(?) barw Mladost. Dokładniej zagrał 1 spotkanie w tamtym sezonie.

Słówko jeszcze o Żyro, czy Sadloku. Co do tego drugiego, to boli mnie stwierdzenie, że to perspektywiczny gracz. Dramatyczny w ofensywie, wolny, słabe dośrodkowania, a jeśli chodzi o difens, to porównajcie jego i np.: Johna Mensaha. Chudy, powolny i surowy technicznie grajek. Gdyby chociaż miał szybkość. Sadlok i reprezentacja to największy absurd jaki słyszałem! To samo Żyro, Jodłowiec ... Pamiętacie dobry mecz Jodłowca w kadrze? Jeśli chodzi o Michasia, to jakże sympatyczny był widok na murawie w Bełchatowie. Żyro do Gola - "Ej, Jasiu! Chodźmy na środek i zróbmy kółko!". Mina Gola była porównywalna z tą, którą zrobił "Super Mario" po golu z Niemcami. Tak samo jest na boisku - zbyt częste nieporozumienia. Może być z niego zawodnik formatu ligowego, ale na Boga - nie wpychajcie go do kadry tylko dlatego, że strzelił swojego drugiego gola w karierze.



Brazylijczyk Gilcimar zawitał do polski w roli piłkarza, a bardziej zapamiętany został jako bokser.

Na sam koniec (choć nie wykluczam kolejnych odcinków z serii Paradoksy Ekstraklasy) przypadek Gilcimara Chavesa Caetano.



Najsłynniejsza akcja z jego udziałem od 12:18

Gilcimar zagrał 13 minut w naszej lidze. Jeden mecz, w którym zmienił Vladimira Capa i zdążył dostać czerwoną kartkę. W 90. minucie zwyczajnie nie wytrzymał i wywalił gonga Mariuszowi Mowlikowi. Więcej w Polsce nie pograł, choć poza Brazylią kopał także w Dubaju i egzotycznym Liaoning Hongyun. Z pewnością byłby lepszym bokserem. Jak myślicie, pokonałby Najmana? O tym się raczej nie przekonamy, gdyż w Polsce raczej mu się nie podobało.

Maciej Nędzi

© 2005-2018 Centrum Składów Piłkarskich. Wszelkie prawa zastrzeżone.

engine powered by jPORTAL 2 & TechNET